W Polsce dadaizmu jako odrębnego kierunku właściwie nie było. Dla narodu dobijającego się orężnie wolności wojna nie była absurdem i Apokalipsą, lecz jedyną i wielką szansą historyczną, jaką stwarzał bieg zdarzeń. W tej sytuacji nie było też i miejsca na nihilizm i anarchistyczne gesty. Przy ówczesnym jednak zamęcie i dezinformacji niektóre ekscentryczności dadaizmu przenikały przecież i do nas pod firmą ekspresjonizmu lub futuryzmu. Określeniami tymi żonglowano wówczas z dużą nonszalancją, bez troski o jakieś subtelniejsze i ściślejsze dystynkcje. Niektóre wystąpienia młodych poetów były widomie wzorowane na analogicznych imprezach dadaistów, którzy mało efektywni w pracy pisarskiej, wyżywali się ochoczo w publicznych ekscesach. W r. 1921 w Paryżu zainscenizowano trybunał literacki, przed którym postawiono w stan oskarżenia znanego pisarza konserwatywnego z nacjonalistycznej prawicy Maurycego Barresa. Otóż niewątpliwie z tej to dadaistycznej inspiracji począł się pomysł zorganizowania w Krakowie, bodaj w roku następnym, "powszechnego mityngu w sprawie sztuki". Mityng odbył się w sali Kopernika Uniwersytetu Jagiellońskiego pod hasłami negatywizmu. Wzięli w nim udział m.in. Jan Brzękowski, Józef Edward Dutkiewicz, Julian Przyboś i Jan Alfred Szczepański. Zebranie zamieniło się w wielki akt oskarżenia przeciw całej współczesnej literaturze polskiej, której odmówiono wszelkiej wartości, po czym uchwalono "post twórczy na dwa lata", zobowiązując się solennie powstrzymać w tym okresie od jakiegokolwiek pisania. Jedynym twórcą, w którego technice poetyckiej dałoby się wyśledzić pewne wpływy dadaizmu, był Aleksander Wat. Gorączkowa wizyjność, zupełny rozkład związków logicznych i syntaktycznych między słowami w jego wczesnych wierszach i poematach prozą przypominały w uderzający sposób analogiczne zjawiska w poezji dadaistycznej.
"Wyrazem uszlachetnionego dadaizmu" nazwano też u nas Słopiewnie Tuwima, będące próbą stworzenia jakiegoś oryginalnego, subiektywnego języka pozarozumowego, przy pomocy którego mógłby poeta wyrażać swoje indywidualne i niewyrażalne w potocznym, skonwencjonalizowanym języku literatury tradycyjnej treści wewnętrzne.
Anarchia i nihilizm
Gdyby istotę programu dadaistycznego chcieć sprowadzić do jakiejś najprostszej formuły, to można by powiedzieć, że ideałem tego ruchu była całkowita anarchia i totalny nihilizm. Dadaizm miał być permanentną rewoltą przeciwko sztuce, przeciw moralności, społeczeństwu, kulturze. Ponieważ społeczeństwo i kultura doprowadziły do takiego absurdu, jakim jest wojna, należało zniszczyć jedno i drugie, cofnąć się niejako do pierwszych dni, do pierwotności, do samego początku dziejów stworzenia, o którym marzył niegdyś Jean Jacques Rousseau. Dadaiści prześcignęli go oczywiście w swym nihilistycznym ekstremizmie. Podważyli wszystkie uznawane wartości społeczne, moralne, artystyczne, wychodząc z założenia, że nie tylko nie ma sensu mówić o ich jakiejś hierarchii, ale że w ogóle są one względne i wątpliwe. Należało zniszczyć wszystkie ideologie, obalić całą tradycję. "Nie chcemy nic wiedzieć, że przed nami istnieli jacykolwiek ludzie" - wołał Tristan Tzara. "Nie chcemy nic wiedzieć o przeszłości, odrzucamy ją z całym balastem jej tzw. osiągnięć i zdobyczy, których nie uznajemy i nie przyjmujemy do wiadomości". Dadaizm miał być absolutnym wyzwoleniem z kategorii czasu historycznego, negował przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, proklamował całkowite znieruchomienie, bezwzględną i niewzruszoną obojętność.
Totalna wolność
Podstawową dewizą dadaizmu była zatem absolutna, totalna wolność.
Dość malarzy - czytamy w jednym z dadaistycznych manifestów - dość literatur, dość muzyków, dość rzeźbiarzy, dość religii, dość republikanów, dość monarchistów, dość imperialistów, dość anarchistów, dość socjalistów, dość bolszewików, dość polityków, dość proletariuszy, dość demokratów, dość burżuazji, dość arystokratów, dość wojsk, dość policji, dość ojczyzn, dość wreszcie tych wszystkich idiotyzmów, niech wreszcie nie będzie nic, nie będzie nic, nic, nic.
W ten sposób mamy przynajmniej nadzieję, że nowość, która będzie tym wszystkim, czego już nie chcemy, będzie choć trochę mniej zgniła, mniej egoistyczna, mniej merkantylna, mniej ciemna, mniej idiotycznie groteskowa. Niech żyją konkubiny i konkubiści! Wszyscy członkowie ruchu Dada są prezesami.
Dadaizm dążył zatem do absolutnej niwelacji, do jakiejś całkowitej tabu/a rasa, do zrównania wszystkich i wszystkiego - na dnie. Chciał wyzwolić jednostkę od wszelkich krępujących ją dotąd społecznych współzależności, od wszelkich dogmatów, wszelkich praw i formułek, nawet z "niewoli" umysłu, stawiając znak równania między geniuszem a idiotą. "Wszyscy są prezesami".
Środkami propagowania tej nihilistycznej i niwelistycznej ideologii miały być manifesty, wiersze, ulotki, obrazy, rzeźby, przedstawienia teatralne oraz manifestacje publiczne o wyraźnie wywrotowym i destrukcyjnym charakterze. Ponieważ zwolennicy kierunku byli przeważnie artystami i pisarzami, więc z natury rzeczy atakowali przede wszystkim sztukę, l to nie tylko konwencjonalną, akademicką, dziewiętnastowieczną, ale także i tę, na której sami się uczyli - kubizm i futuryzm. Nota bene robili to często przy pomocy środków uderzająco przypominających to właśnie, co zniszczyć i zburzyć usiłowali.
"Czarny humor" odgrywał w tym światoburczym zapamiętaniu szczególną rolę. W Nowym Jorku - przypominał Breton ów "Sturm und Drang-Periode" dadaizmu - Duchamp podpisywał "swoim nazwiskiem reprodukcje Mony Lizy z domalowanymi wąsami", w Kolonii na wystawę Maxa Ernsta wchodziło się i wychodziło przez klozet, w Zurychu Hans Arp przedstawiał "jako struktury przedmioty zgromadzone zgodnie z "prawem przypadku"", w Paryżu Picabia tworzył ""obraz", przybijając do podłogi pustą ramę z naciągniętymi sznurkami", do których miała być przywiązana żywa małpa a w Hanowerze Kurt Schwitters "zaczął systemem collage'u wznosić w swojej pracowni nieokreślony i niemożliwy do skończenia pomnik, na który składał dzień po dniu wszelkiego rodzaju niepotrzebne przedmioty, do odpadków kuchennych włącznie".
Odwrócenie wartości
Mimo zdecydowanej przewagi w ich programie elementów negatywnych, dadaiści odczuwali przecież potrzebę stworzenia czegoś nowego, oczywiście nie w sensie ponownego poddania się rzeczywistości, co byłoby zdradą główną wobec podstawowych założeń ich doktryny. Nowa sztuka miała egzystować poza wszelką uznawaną dotychczas waloryzacją formalną, i choć mogła się składać z elementów zapożyczonych z konkretnej rzeczywistości życia, to przecież zespolonych poza jakimikolwiek kanonami konstrukcji i kompozycji. Dadaistów zupełnie nie obchodziły konwencjonalne pojęcia piękna czy brzydoty, logiki i prawdopodobieństwa, porządku, proporcji i hierarchii. Wszystko ustawione było na jednej płaszczyźnie i poziomie. Co więcej, ponieważ mogłoby się zdarzyć, że to, co w potocznym i tradycyjnym rozumieniu uchodzi za "ładne, szlachetne, harmonijne i doskonałe, mogłoby podnieść głowę, przeto należało okazywać specjalne upodobanie w tym, co śmieszne, podłe, wulgarne, niezrównoważone, nieprzewidziane i bezkształtne".
Bezpośredniość i spontaniczność
Sztuce tradycyjnej zarzucali dadaiści przede wszystkim nieszczerość, kłamstwo. Stworzone przez nią klisze i konwencje fałszują rzeczywistość i autentyczność wyrazu. Dadaizm pragnął więc oddać splątaną chaotyczność rzeczywistości poprzez swoisty prymitywizm. "Słowo "Dada" wyraża najbardziej prymitywny stosunek do otaczającej rzeczywistości; wraz z dadaizmem dochodzi do głosu nowa rzeczywistość. Życie przedstawia się jako równoczesna plątanina dźwięków, barw i rytmów duchowych, które z dnia powszedniego i w całym brutalnym realizmie wiernie przejmuje sztuka dadaistyczna ze wszystkimi sensacyjnymi wybuchami oraz rozgorączkowaniem swej zuchwałej psyche". Chodziło zatem o niczym nie zamąconą bezpośredniość, którą jednak tylko wówczas można osiągnąć, gdy się odrzuci wszelkie normy, wszelkie prawidła. Dada to skasowanie logiki, to zniszczenie wszelkich hierarchii, to likwidacja pamięci, to absolutna wiara w każdy produkt spontaniczności. Jedynie bowiem spontaniczność i bezpośredniość zagwarantować mogą prawdę i autentyzm przekazu. "To, czego chcemy teraz - pisał Tzara - to samorzutności. Nie dlatego, że jest ona lepszą lub piękniejszą od czego innego, lecz dlatego, że to, co wydobywa się z nas w sposób wolny, bez współudziału idei spekulatywnych, to właśnie nas reprezentuje".
Taka absolutna bezpośredniość wyrazu najidealniej realizuje się w gaworzeniu niemowlęcia. Noworodek nic bowiem nie wie o żadnym języku i gramatycznych normach, nie ma pojęcia, że istnieje jakaś estetyka i hierarchia wartości. Jego umysł jest jeszcze na tyle świeży, że nie deformuje spontanicznych odruchów zadowolenia czy przykrości. Dadaizm, który nie wierzył w sztukę w tym jej kształcie i formach, jakie jej nadała kultura, usiłował sprowadzić ją do gaworzenia, do dziecinnej paplaniny o niczym, spodziewając się wyzwolić poprzez spontaniczność wyrazu wszystkie najgłębsze i pierwotne siły ludzkiej natury.
Dadaizm w muzyce i w malarstwie
Dadaizm nie był wyłącznie techniką literacką. Podobnie jak większość nowatorskich kierunków XX w. eksponował w malarstwie swe "osiągnięcia" na terenie poezji, muzyki i sztuk plastycznych. W muzyce objawił się w formie tzw. bruityzmu, znanego już zresztą futurystom, tzn. w technice maksymalnie wiernego zapisywania wszystkich akustycznych odgłosów rzeczywistości w tym ich symultaneizmie, w jakim docierają one do świadomości ludzkiej. Ponieważ w owej "harmonii świata" nie tyle dźwięki przeważają, ile najrozmaitszego rodzaju szmery, trzaski, hałasy, przeto należało stworzyć nowe instrumenty, które by ową akustykę wiernie zdołały odtworzyć. Aspiracje tego rodzaju doprowadziły z czasem do powstania wspomnianej już poprzednio muzyki konkretnej.
W malarstwie walka z tradycją w połączeniu z dążeniem do maksymalnej bezpośredniości i szczerości wyrazu doprowadziły do stworzenia swoistej techniki tzw. collage u, polegającej na jak gdyby nakładaniu się i naklejaniu na siebie w jednym obrazie różnych i sprzecznych stylów. Robili to zwłaszcza Schwitters i Picasso. Obalenie ideału sztuki jako monumentu o stylowej jednolitości i jako wyrazu niepowtarzalnej osobowości twórczej, kompromitowanie konwencjonalnych środków ekspresji przez świadome i forsowne mieszanie różnych technik malarskich bez najmniejszego wyboru miało być protestem przeciw panującemu w dawnej sztuce kultowi indywidualności, hedonizmowi i estetyzmowi. Picasso malował każdy obraz tak, jakby po raz pierwszy odkrywał sztukę malowania.
Dadaistyczny bełkot
W poezji idea bezpośredniości i spontaniczności wyrazu prowadziła do odrzucenia wszelkiej intelektualnej kontroli, do naiwności i prymitywizmu istotnie przypominającego gaworzenie noworodka lub bełkot niemowy, do odrzucenia rygorów składni, uwolnienia słów od obciążeń znaczeniowych i kojarzenia ich dowolnie bez względu na sens. Słowo pojmowali dadaiści jako czysty kompleks dźwiękowy (wolny nawet od wartości naśladowczych, onomatopeicznych), po prostu jako rzecz całkowicie uniezależnioną od swego umownego znaczenia. Świadome gromadzenie nonsensów odgrywało w tej poezji olbrzymią rolę. Tristan Tzara dawał taką np. receptę na tworzenie poematów: "Włóżcie stówa do kapelusza, wyciągnijcie na chybił trafił, otrzymacie poemat dada". Zamiast kapelusza można używać nożyczek, można wycinać z gazety dowolne wyrazy i z ich przypadkowego układu tworzyć poetyckie "arcydzieła". Wynikający z takiej metody bełkot miał być swoistego rodzaju protestem przeciw obłędowi świata. Na wojnę i jej skutki odpowiadali dadaiści stekiem nonsensów, ponieważ ów obłąkany świat na nic innego w ich mniemaniu nie zasługiwał. Bełkot miał też wyrażać nihilistyczne przekonanie, że w istocie nic sensownego nie da się powiedzieć ani o człowieku, ani o świecie.
Szokująca niezwykłość i dziwaczność miała zatem obnażać istotną prawdę. "Chciałbym pisać - wołał Tzara - brutalnie, sztyletem, bezpośrednio na nagim ciele świata wężów, nieprzeźroczystych i ciężkich słów, pisać historie, od których żaru oślepliby ci, którzy by się za bardzo zbliżyli do tego ogniska nieszczęścia, pisać żrącym kwasem nigdy jeszcze nie stosowanym do potrzeb życia umysłowego".
Tym namiętnym wyznaniom nie towarzyszyła, niestety, choćby do pewnego stopnia współmierna twórczość. Poematy dadaistów nie miały w sobie nic z wielkich anarchistycznych gestów, sprawiały raczej wrażenie komicznej i niepoważnej błazenady. Było to również zgodne z generalną postawą dadaistów. Jeśli życie jest absurdem, to świadomość jego bezsensu nie musi nieuchronnie prowadzić do rozpaczy i pesymizmu. Pustkę życia zapełnić można zabawą, maskaradą, wiecznym, nieustającym karnawałem, furią prowokującej wesołości. W świecie, w którym wszelkie działanie, nawet działanie artystyczne pozbawione jest celu, pozostaje jako jedyny żywioł, któremu warto się oddać, żywioł frenetycznej, niczym nie ograniczonej w swej fantastycznej pomysłowości zabawy.
Bilans rewolty dadaistycznej
Osiągnięcia twórcze dadaizmu były zatem znikome, dadaizm nie stworzył, bo stworzyć nie mógł, żadnych dzieł wybitnych. Uniemożliwiała to po prostu jego poetyka. Był w rozwoju literatury najnowszej tylko epizodem nihilistycznym, był przygodą i prowokacją, a nie konstruktywnym, stabilizującym programem. Ale swą totalną negacją uświadomił stan kryzysu i niepokoju. Oczywiście, negacja nigdy nie może rokować długiej egzystencji; ruch wypalił się szybko, ale stworzywszy pustkę, uprzątnął drogi dalszym poszukiwaniom. Bez dadaizmu nie byłoby, być może, nadrealizmu, z wszystkimi jego konsekwencjami, które trwają do dzisiaj. Wszak większość najwybitniejszych nadrealistów miała w swej historii epizod dadaistyczny. Ale na tej pobudzającej roli wyczerpuje się właściwie znaczenie dadaistycznej awantury. Sam program i nieliczne dokonania były oczywistą pomyłką. Kojarzenie słów przy jednoczesnym ignorowaniu zawartości treściowej nie jest zdolne powołać do życia żadnej nowej rzeczywistości ani otworzyć szerokich, rozległych horyzontów. "«Poematy» dadaistyczne - słusznie stwierdzał Przyboś - mogłaby wybierać i składać papuga kataryniarza (...) - Z obracania mechanicznego młynka do słów nic artystycznego (powstać nie może)". Wyobraźnia ludzka nudzi się nonsensem, bo nie dostarcza jej żadnego pokarmu. Słowa choćby najbardziej dźwiękowo atrakcyjnie i oryginalnie zestawione, ale pozbawione znaczenia i nie tworzące żadnych sensownych układów treści, nie mogą dostąpić rangi wypowiedzi poetyckiej, są tylko i wyłącznie bełkotliwym i usypiającym szmerem głosek. Dopiero wówczas, gdy owe dźwięki osiągną status słowa w ścisłym znaczeniu, tzn. kiedy dźwięk wzbogaci się o przynależne mu znaczenie, a słowa zwiążą się w zdania, dopiero wówczas może się począć literatura.
Zasadnicze kierunki współczesnej poezji. Ulubiony poeta.
- Dwa zasadnicze kierunki współczesnej poezji:
- poezja awangardowa,
- poezja klasycyzująca - Czesław Miłosz, Wisława Szymborska.
- Początki poezji awangardy:
- futuryzm jako pierwszy przejaw poezji awangardowej - zaum w futuryźmie rosyjskim,
- kubizm poetycki - francuski kierunek wywodzący się od futuryzmu,
- Dadaizm,
- Surrealizm - recepta na utwór surrealistyczny i co z tego wynikło.
- Miron Białoszewski - pota łączący niemal wszystkie style awangardowe jakie kiedykolwiek istniały.
- ta część wypracowania pisana jest "na żywioł", bez konkretnego planu, myślę że Białoszewski też nie robił planów do swoich wierszy. Ewentualnie teraz, po skończeniu pisania wypracowania mógłbym napisać bardziej rozbudowany plan do tego punktu, ale to przecież nie ma sensu.
We współczesnej poezji można wyodrębnić praktycznie dwa główne kierunki. Jest to poezja klasycyzująca, oraz poezja awangardowa. Poezją awangardową szerzej zajmiemy się za chwilę, najpierw jednak kilka słów o poezji klasycyzującej. Główna istota tego stylu pisania polega, jak sama nazwa wskazuje, na nawiązywaniu do klasyki, do tradycji kulturalnej. Przykładami poetów tego gatunku są m.in. Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Wisława Szymborska. Pisząc swoje wiersze stosują oni najczęściej style zaczerpnięte z różnych epok, dzięki czemu łatwiej jest im nawiązać dialog z drugim człowiekiem i rozważyć odwieczne problemy ludzkości. Często też w takich wierszach występuje ironia, wynikająca z dystansu między takim stylem pisania a współczesnym odbiorcą wiersza.
Poezja awangardowa jest w dzisiejszych czasach poezją dominującą, szczególnie wśród młodszej generacji poetów i miłośników poezji. Główne cechy awangardy to zerwanie z tradycją, z dziedzictwem kulturalnym minionych epok, pochwała postępu, prowadząca nawet do zachwytu nad osiągnięciami cywilizacji. Same wiersze konstruowane są niereguralnie, następuje odejście od regularnej wersyfikacji, często także spotyka się technikę "kolażu", tzn. składania wierszy z fragmentów wypowiedzi nie mających z poezją nic wspólnego, jak na przykład artykuły z gazet. Także w języku stosowanym przez poetów awangardy można zauważyć wiele zmian, charakterystyczne jest dążenie do odkrywania nowych znaczeń wyrazów i tworzenie nowych słów - tu szczególnie widać wpływy futuryzmu rosyjskiego i idei tzw. "zaumu" (dokładnie opiszę to w dalszej części).
Korzenie awangardy sięgają lat przed pierwszą wojną światową. W roku 1909 ogłoszony został manifest założycielski włoskiego futuryzmu, który był praktycznie pierwszym sygnałem rewolucji jaka miała nastąpić w poezji. Twórcą manifestu był Filip Tomasz Marinetto. Jego treść mówiła o potrzebie ożywienia poezji, która do tej pory sławiła tylko "nieruchome zamyślenie, ekstazę i marzenia senne. My chcemy sławić agresywny ruch, gorączkową bezsenność, krok biegacza, salto mortale, policzek i pięść". Bardzo ważny był też punkt 10, mówiący: "Chcemy zburzyć muzea, biblioteki, akademie wszystkich rodzajów". Przedstawia on fakt zupełnego odcinania się od dziedzictwa przeszłości i od tradycji kulturalnych poprzednich epok. Ważną cechą futuryzmu był też zachwyt postępem cywilizacyjnym, osiągnięciami techniki. Futuryści potrafili podziwiać pędzący samochód albo też "fabryki uwieszone u chmur na krętych sznurach swych dymów". Głównym jednak przesłaniem manifestu futurystycznego była bewzględna, w najmniejszym stopniu nie ograniczona wolność tworzenia, połączona z odejściem od wszelkich schematów i stereotypów.
Ciekawą odmianą futuryzmu, która wystąpiła w kilka lat później w Rosji był tak zwany "zaum". Idea ta głosiła że wszystkie głoski i litery posiadają jakieś ukryty sens znaczeniowy. Jeden z głównych twórców zaumu, Wielemirow Chlebnikow przeprowadzał badania na słowach zawierających takie same głoski lub zaczynających się na taką samą literę i doszedł do wniosku, że można by w ten sposób dotrzeć do elementarnych pierwiastków języka, a nawet odtworzyć pra-język jakim posługiwali się w zamierzchłych czasach nasi przodkowie. Teoria zaumu przyczyniła się do powstania niezwykle charakterystycznego stylu pisania, polegającego głównie na tworzeniu neologizmów i stosowaniu zaskakujących skojarzeń brzmieniowych.
Kolejnym z kierunków poezji jaki narodził się w tym okresie był kubizm poetycki. Kubizm był jak wiadomo kierunkiem w malarstwie, który polegał na geometryzowaniu przedstawianego świata, a także na łączeniu wielu gotowych elementów w celu uzyskania zupełnie nowego obrazu nie mającego nic wspólnego z poszczególnymi częściami składowymi. Nazwa "kubizm poetycki" jest o tyle uzasadniona, że poeci kubistyczni najczęściej wywodzili się właśnie ze środowiska malarzy. Jako styl pisania, kubizm cechowały także metody podobne do tych, które stosowano w malarstwie kubistycznym. Jedna z nich polegała na zestawianiu utworów z gotowych materiałów podzielonych wcześniej na odpowiednie fragmenty. Materiałami mogły być fragmenty dialogów, wspomnienia, czasami artykuły lub ogłoszenia z gazet. Wszystko to przypominało malarską technikę kolarzu. Poza tym stosowano też występujące już w futuryźmie metody destrukcji obserwowanego świata na elementy składowe, a następnie składania ich w pewną całość kompozycyjną, a także "perspektywiczne" ukazywanie przedmiotu - z różnych punktów widzenia. Głównymi przedstawicielami tego stylu byli Guillaume Apllinaire, Blaise Cendrars, Max Jacob.
W okresie drugiej wojny światowej w Szwajcarii powstał jeden z najdziwniejszych kierunków jakie kiedykolwiek istniały w poezji. W jego teorii można było zauważyć olbrzymią niechęć do ówczesnej rzeczywistości, do ładu i porządku, do logiki i rozumu. Wiązało się to oczywiście z przeżyciami drugiej wojny światowej, która w pełni ukazała że wszystkie te wartości to tylko puste słowa, które są niczym wobec ogromu cierpień jakie musiała przeżyć ludzkość w tym okresie. Poezja dadaistyczna była przede wszystkim niezwykle zaskakująca. Głównym zadaniem każdego wiersza było zaszokować odbiorcę jego oryginalnością, każdy z wierszy był jedyny i niepowtarzalny, chociaż często nie zawierał w sobie żadnej treści. Najlepiej charakteryzuje ten styl przepis na tak zwany poemat gazetowy. Aby utworzyć taki poemat, należy wziąć gazetę z jakimkolwiek artykułem, wyciąć wszystkie słowa z tego artykułu, a następnie w sposób przypadkowy wyciągać po jednym słowie dokładnie zapisując słowa w takiej kolejności w jakiej zostaną wylosowane. Widać tutaj nawiązanie do kubistycznej metody rozkładu rzeczywistości na czynniki pierwsze, a następnie układania z tych fragmentów pewnej kompozycji. W dadaiźmie kompozycja ta była jednak dziełem przypadku, a nie myśli twórczej jak to było w przypadku kubizmu poetyckiego. Dadaiści uważali jednak, że nawet wybór w pełni świadomy jest też przecież ostatecznie tak samo przypadkowy.
Najpóźniejszym a jednocześnie najbardziej znaczącym z kierunków które miały wpływ na kształt współczesnej poezji był surrealizm. Manifest tego ruchu ogłosił w 1924r. Andr Berton. Surrealizm jest w nim scharakteryzowany jako sztuka "wyobraźni bez ograniczeń". Poeci surrealistyczni czerpali tematy do swoich wierszy m.in. ze snów, interesowali się psychoanalizą i psychologią. Sam Berton fascynował się szaleństwem. Twierdził że wariat, to człowiek będący "ofiarą wyobraźni". Ponadto uważał że szaleństwo jest stanem, w którym wypowiedź człowieka nie jest niczym ograniczona, osiąga on najwyższy stopień ekspresyjności. Bardzo ciekawą metodą stosowaną przez surrealistów był "zapis automatyczny". Oto jak przedstawia tą metodę Breton w manifeście: "Wprowadź się w stan bierny, odbiorczy, jak dalece stać cię na to będzie. (...) Zacznij szybko pisać bez ustalonego tematu, tak szybko, aby nic nie zachować w pamięci i nie dopuścić do siebie pokusy odczytania tego, coś dotąd napisał. Pierwsze zdanie przyjdzie łatwo; prawdą jest bowiem, że w każdej sekundzie jest jakieś zdanie obce naszej myśli świadomej, domagające się ujawnienia. (...) Zdaj się na niewyczerpane źródło podszeptu". A oto przykład takiego utworu (fragment):
Cztery misie bawiły się w ogródku
przyszedł do nich starszy w przybliżeniu
stając za stołem krzyczał
chociaż bociany i tak już odleciały
a przy tym także nie należy wierzyć
bo nasza mowa jest krótsza od miotły
a takie uwagi są bardzo nie na miejscu (...)
Myślę, że w tym przypadku ciężko byłoby odpowiedzieć na sakramentalne pytanie "co autor tego utworu (?!) miał na myśli". Mogłoby to być trudne nawet dla samego autora, o ile oczywiście w czasie pisania przestrzegał zasady "niemyślenia".
Jak widać głównym celem surrealizmu było dotarcie do najgłębszych podkładów naszej podświadomości, wyciągnięcie na jaw naszych najbardziej ukrytych myśli, z których istnienia najczęściej zupełnie nie zdajemy sobie sprawy. Poza takimi eksperymentami, surrealiści pisali też oczywiście bardziej "normalne" (czyli pisane metodami tradycyjnymi) wiersze, ale "zapis automatyczny" był dla nich jednym z głównych źródeł inspiracji i pomysłów.
Przedstawiłem tak dokładnie (w miarę moich skromnych możliwości) wszystkie te kierunki, chociaż żaden z nich nie istniał w czystej formie dłużej niż kilkanaście lat, a dzisiaj praktycznie nie ma już poetów piszących w którymś z tych stylów. Warto jednak zwrócić uwagę, że (nawet wbrew temu co napisałem na początku) dzisiejszej poezji nie da się dokładnie sklasyfikować. Jedyne co można o niej powiedzieć, to fakt że większość utworów współczesnych w większym lub mniejszym stopniu sięga do tradycji pierwszych grup awangardowych. Bardzo często można spotkać typową dla futurystów rosyjskich tendencję do tworzenia neologizmów, kubistyczną technikę kolarzu, dadaistyczne utwory będące tylko i wyłącznie dziełem przypadku, wreszcie surrealistyczne wiersze mające oddziaływać bezpośrednio na naszą podświadomość. Oczywiście rzadko spotykane są utwory "monostylowe" (to taki neologizm), ale najczęściej różne style występują tylko w niektórych fragmentach, lub w ograniczonym stopniu i przeplatają się z innymi stylami lub poezją bardziej tradycyjną (klasyczną).
Tyle na temat poezji współczesnej ogólnie. Natomiast teraz postaram się poprzeć swoją wypowiedź konkretnymi przykładami wierszy współczesnego poety. Wybrałem nieżyjącego już niestety ("Nie chciałem / musiałem / wywróciło mnie / podszewką niebytu / na wierzch" - J.Stańczakowa) Mirona Białoszewskiego. A wybrałem go dlatego, że jest on postacią niepowtarzalną w historii Polskiej poezji współczesnej, a jednocześnie jego wiersze zawierają niemal te wszystkie elementy, o których traktowała pierwsza część mojej wypowiedzi (nie chcę myśleć o tym jak o zadaniu). Ponadto wybrałem Go też dlatego, że jego wiersze są niezwykle trudne do zrozumienia (przynajmniej w pierwszym momencie po przeczytaniu), a naprawdę warto wniknąć w nie głębiej. Oczywiście chciałbym także zrehabilitować się za jedno z moich ostatnich wypracować, w którym napisałem że Mirona nie rozumiem. Wprawdzie w dalszym ciągu nie rozumiem jeszcze niektórych jego wierszy (mniej więcej połowy), ale jednak postęp daje się odczuć wyraźny.
Miron Białoszewski urodził się i umarł - jego biografia nie jest tutaj aż tak ważna. Najważniejszy był styl w jakim pisał, w jakim żył, w jakim zapewne także myślał. Gdyby ktoś pokazał nam jego mieszkanie, nigdy nie przypuścilibyśmy że w tak skromnych warunkach może żyć i tworzyć artysta jakiegokolwiek rodzaju (artystów cyrkowych nie wyłączając - chociaż właściwie nich do nich nie mam). Wyposażenie jego mieszkania było ograniczone do minimum. Ponadto, jako że Miron miał raczej naturę samotnika, więc nie dbał zbytnio o porządek. W jednym z utworów pisanych prozą (prozaicznych?!), przedstawia sytuację, gdy zaskakuje go para Amerykanki i Francuza chcących się z nim poznać:
" Dalej święto, leżę. Puka. Niejeden - przyprowadziłem - mówi, tego znam, zza niego mały czarny się uśmiecha, z boku trzecia, bo kobieta. Wpadam w popłoch. To jest Francuz. To Amerykanka, z polskim co prawda, ale jego interesuje tylko awangarda, a ja po niespaniu i rozgrzebane gary, łóżko, wszystko, łapię kapę.(...)"
W innych utworach Białoszewski opisuje często swoje mieszkanie, i swoich sąsiadów. Z opisów tych wynika, że mieszkał w zwyczajnej szarej kamienicy, wśród zwyczajnych ludzi, sam zresztą też nie uważał się za nikogo wielkiego, w pewnym wierszu nawet dziwi się temu że określa siebie jako poetę. Najbardziej jednak znanymi wierszami Mirona są utwory opisujące rzeczy codziennego użytku - w tym chyba poeta się specjalizował. Dopiero po przeczytaniu przynajmniej kilku tego typu utworów, możemy cokolwiek powiedzieć na temat ich autora. Większość z nich zawarta jest w tomiku obroty rzeczy. Zawiera on m.in. utwór "O obrotach rzeczy" z następującym stwierdzeniem: "A one krążą i krążą. Przebijają nas mgławicami(...)". Można to przyjąć jako pewne uzasadnienie "Mironowskiego" traktowania rzeczy normalnych. Po prostu takie rzeczy (i niekoniecznie rzeczy, można to zastosować także do ludzi) wcale nie muszą być normalne, zależy to jedynie od sposobu patrzenia na nie. A właśnie sposób spojrzenia Mirona na świat był jedyny i niepowtarzalny. Można go porównać z doświadczeniami, jakie opisywał Aldous Huxley w swojej książce "Wrota percepcji (The Doors of Perception)". Tyle tylko, że Huxley potrafił dostrzegać ukryte piękno w otaczających go przedmiotach po zażyciu meskaliny, natomiast Białoszewski miał tę zdolność zawsze. Niektóre jego wiersze (i to jedne z najciekawszych) powstały po prostu przez opis jakiegoś prostego wydarzenia, np. wyjścia do sklepu("Ballada o zejściu do sklepu"), wieczornego spaceru po mieście ("Ze spacernika"), albo niespodziewanej zmiany trasy autobusu ("11 kwietnia"). Ze wszystkich tych wierszy bije niesłychany zachwyt rzeczywistością, tak jak w "Balladzie...":
" Najpierw zeszedłem na ulicę
schodami,
ach, wyobraźcie sobie,
schodami.(...)"
Białoszewski miał także bardzo rzadko spotykany dar tworzenia "czegoś z niczego". Potrafił napisać wiersz o kapaniu wody z kaloryfera ("Od okna? kaloryfera?..."), o zatkanej ubikacji ("Opowieść Lu. He."), o myciu menażki ("1 kwietnia - dalej"). Jeżeli już nie potrafił niczego napisać, to pisał wiersz właśnie o tej niemożności ("Niedopisanie", "Mironczarnia"). W wielu swoich wierszach stosował metodę kolarzu: wstawiał po prostu do swoich utworów fragmenty wypowiedzi swoich znajomych, lub też przypadkowo gdzieś zasłyszanych. Szczególnie jedna z takich cytowanych przez niego wypowiedzi oddawała (moim zdaniem) w dużym stopniu stosunek Mirona do świata otaczającego i do siebie samego:
" Ząb mnie bolał. W szkole. Mówię
jednemu w ławce:
- ząb mnie boli
a on
- a co cię to obchodzi? "
("16 marca 1964")
I jeszcze jeden przykład:
" Stoją na cmentarzu, świeczki palą,
płaczą, nagle Stefcia woła:
- Luuudzie, czego płaczecie,
za 50 lat żadnego z was tu nie
będzie! "
("Zanoty")
Niektóre z takich wypowiedzi są tak zaskakujące, że właściwie nie wiadomo czy były one faktycznie przez kogoś wypowiedziane, czy tylko powstały w wyobraźni poety. Wiadomo jednak, że często życie przekracza nasze najśmielsze wyobrażenia, wystarczy tylko mieć odpowiednio rozwinięty dar obserwacji, a na to Białoszewski na pewno nie mógł narzekać.
Ponad to wszystko, Miron znany był jeszcze z mistrzowskiego opanowania języka. Bardzo dużo jego utworów jest ciężka do zrozumienia, ponieważ stosował on bardzo dużo neologizmów, a także celowo zniekształcał słowa zmieniając nie tyle ich znaczenie, bo tego można się domyślić, ile brzmienie, a czasami łączył też kilka słów w jedno doprowadzając do wieloznaczności. Wszystko to z jednej strony niezwykle utrudnia czytanie jego wierszy, z drugiej jednak strony doprowadza do niesamowitych efektów dźwiękowych. Niektóre z wierszy zawierają nawet bezpośrednie odwołanie do muzyki, tak jak "Sztuki piękne mojego pokoju":
" Siadają.
Śpiewają gamę:
do
my
sły
rze
czy
wi
sto
ści
rze
czy
wi
sto
ści
do
my
sły"
Ponadto poeta często stosował zabieg stopniowego "rozmazywania" się słów w ostatnich wersach wiersza. Brzmiało to tak, jakgdyby piszący stopniowo zasypiał przy ostatnich słowach i nie był już w stanie napisać ich w całości - pozostawały tylko niektóre sylaby:
" (...)
mówią przepraszam(y)
a ja mówię że to nie ja
a wię że to ja
y prze y pra
y y y "
" usięwodzenie siedzenie "
Wszystko to co do tej pory napisałem o Mironie Białoszewskim, chociaż mówi dosyć dużo o jego twórczości, to jednak absolutnie nie wyczerpuje tego tematu - rzeki. Białoszewski długo jeszcze zostanie dla mnie nierozwiązaną do końca zagadką. Ciągle istnieją jego wiersze, których nie rozumiem. Jednak te do których sensu docieram, zawsze zaskakują mnie niezwykle trafnymi stwierdzeniami, tym bardziej że coraz częściej zdarza mi się samemu dochodzić do podobnych wniosków, które wiersze Mirona później tylko potwierdzają. Często też zaskakuje mnie jak podobne problemy mogą mieć ludzie tak pozornie nie związani ze sobą, reprezentujący zupełnie inne środowiska. Niedawno na przykład przytrafiła mi się dość przykra sytuacja, w wyniku której przypadkowo dowiedziałem się, że większość moich przyjaciół zachowuje wobec mnie postawę zupełnie bierną. I oto w kilka dni później czytam wiersz Mirona, w którym przeżywa on zupełnie podobną sytuację (chodzi mi o wiersz "8-9 czerwca" ze zbioru "Było i było"). Takie wydarzenia zawsze wywierają duży wpływ na zainteresowanie danym poetą. Dla mnie Miron już wcześniej był jednym z pierwszych poetów, po tym wypadku objął jednak zdecydowane prowadzenie. Natomiast jeżeli chodzi o podsumowanie jego twórczości, to myślę że sam zrobił to najlepiej:
" chcą od mojego pisania nabrania życia otoczenia
a ja ich łapię za słowa
po tocznie
po tworzę "
("Tłumaczenie się z twórczości")
I na koniec jeszcze utwór Jadwigi Stańczakowej, ze zbioru "Słyszę Mirona" :
" Nie szukajcie mnie
na Powązkach
bo mnie tam
nie ma
ja odwiedzam
warszawskie podwórka
z Matką Boską
pośród krzaków bzu
albo na jedenastym
piętrze mrówkowca
grywam
na ciszy "