Tym samym wyraźnie krystalizuje nam się temat pracy- manipulacja tekstem, który będzie konstytuował gro pozostałych elementów.
Przede wszystkim w determinuje on w dużej mierze język utworu, który, jako studium pracy cenzora, nie będzie przypadkowym. W omawianym fragmencie podmiot wymienia najbardziej według niego karygodne cechy utworów literackich, podkreślając trud zmagań z nimi w swojej pracy. Paradoksalnie jednak, język przez niego używany wypełniony jest błędami przez bohatera piętnowanymi. Można by przypuszczać, że autor w ten sposób wyszydza postać cenzora, ukazując jego niekonsekwencje i niekompetencje. Jednakże, warto zauważyć, że błędy popełniane przez bohatera rozłożone są nieprzypadkowo. Wyszydzając pretensjonalne metafory, posiłkuje się właśnie takim metaforycznym obrazem, drwinę z długich, nieczytelnych przenośni, zawiera w 9 wersowym zdaniu. Tak nieprawdopodobnie spójny zbieg okoliczności broniłby się w utworze komediowym, którego celem jest karykaturalne wyśmianie ludzkich cech. Fakt, iż opowiadanie „Errata” dalekie wydaje się od humorystycznego, ostatecznie znosi koncepcję, zgodnie z którą celem używania nieprawidłowych sformułowań przez bohatera, byłoby jego ośmieszenie.
Należy zwrócić też uwagę na diagnozę, postawioną przez bohatera ówczesnej literaturze, jakoby była pusta i przeintelektualizowana. Zgodnie z priorytetami twórczości w Polsce komunistycznej, większość autorów starała się pod pozornie prozaicznymi i niewinnymi tekstami, ukryć treści patriotyczne, zakazane. Obecność takowych przesłań bohater dostrzega, ale mówi o nich jako o zawiłościach językową i niedojrzałości pisarskiej. Jego praca natomiast, polegająca, na pozbawianiu tekstów treści niebezpiecznych dla aparatury państwowej, miałaby, zgodnie z jego słowami, oczyszczać tekst z niepotrzebnych naleciałości, pozostawiając go klarownym i możliwym do przeczytania. Wówczas to, zamiast głupoty podkreślona paradoksalnie zostaje inteligencja bohatera, objawiająca się przez jego ironię, a nawet cynizm.
Możemy bez trudu zauważyć, że postać, bez skrupułów prowadzi ze swoim odbiorcą swoistą grę, która w istocie obnaża jego charakter. Jawi się przed nam bohater bardzo pewny siebie i wyjątkowo ironiczny.
Wspominając o postaci bohatera, warto też zwrócić uwagę na podmiot wypowiedzi, który również staje się bardzo istotny. Bez trudu zauważamy, iż w momencie, gdy bohater odnosi się do swoich wspomnień sprzed lat, używa podmiotu zbiorowego- my, który stawia go wówczas, jako członka machiny cenzorskiej. Szczególnie wyraźnie jest to zaznaczone w zdaniu „To my byliśmy edytorem”, gdzie poprzez liczbę pojedynczą („edytor”), zamiast bardziej naturalnego w tym miejscu „edytorami”, uwypukla instytucjonalizm cenzury, której wszyscy członkowie, pozbawieni są indywidualności, tworząc jedno wspólne ciało. W pewnym momencie, bohater jednak, nie zmieniając formy (drugiej osoby liczby mnogiej), bardzo subtelnie podsuwa podeń zupełnie inny podmiot. „Wszyscy wiemy, że najtrudniej przychodzi skreślać. Tylko czego nam szkoda?”. Narrator w pierwszym zadaniu, używając domyślnego my, ewidentnie zwraca się do czytelnika, w drugim natomiast, pod podmiot zbiorowy, wcześniej określający cenzorów, wciąga również adresata swojego tekstu. Jest to spostrzeżenie, które okaże się bardzo istotne w kontekście całego utworu.
Zmiana w podmiocie zbiorowym pojawia się w momencie, gdy bohater decyduje się przedstawić czytelnikowi metodę cenzurowania: „Pierwszą zasadą jest odpowiedzialna selekcja materiału”, tak jakby chciał czytelnika zapoznać z procedurą, podobnie, jak praktykuje się to z nowymi pracownikami.
Z drugiej strony, prezentując w swoim tekście, cechy utworów literackich, które jednocześnie zdecydowanie potępia, zmęczywszy czytelnika nad wyraz skomplikowanymi i pretensjonalnymi składniami, pobudza jego chęć do ingerencji w swój tekst. Tym samym doprowadza do zamiany ról, w skutek której czytelnik staje się, przynajmniej mentalnie, edytorem-cenzorem, a bohater-cenzor jego ofiarą.
Zabieg ten jest bardzo istotny, gdyż prowadzi do dwóch refleksji. Po pierwsze, sugeruje czytelnikowi, jak potrzebną bywa ingerencja w tekst, w celu jego lepszego zrozumienia, co dodatkowo potwierdza stanowisko, które bohater literalnie prezentuje w utworze. Dodatkowo, inwersja ról czytelnika i bohatera, sprawia, że ten ostatni w istocie przestaje być winnym. Bohater tekstu, jako poszkodowana ofiara nie może być potępiony, gdyż potępienie postaci za jego działalność wiązałaby się już z potępieniem samego siebie.
Stąd też ostatni akapit, wyróżniający się swoją długością od pozostałych 6, ma tutaj szczególne znaczenie. Po raz kolejny zostaje w nim użyte zostaje słowo „skreślam”, którym podmiot posługiwał się już, gdy omawiał metodę działania cenzury. Jednakże, w tym kontekście można dojść do wniosku, że pełni tu zupełnie inną rolę. Narrator naprowadza nas na użycie alternatywnej formy znaczenia tego słowa, gdy przytacza je w jeszcze innym kontekście znaczeniowym „Na skreśleniach możemy tylko zyskać, jak w bingo.”. Słowo „skreślać”, prócz swojego oczywistego znaczenia, związanego z likwidowaniem tekstu, oznacza również pisać. Stąd też możemy twierdzić, że autor tworząc- skreślając tę pracę ostatecznie przenosi swoją winę na innych, co sprawia mu ulgę.
Bohater sprytnie przechytrza swojego czytelnika, budząc w nim w końcu poczucie winy, wobec którego niemożliwe jest potępienie go. Na bezwzględnego cenzora w kontekście jego teksu można nawet spojrzeć przyjaźniej, co jest bardzo niebezpieczne. Utwór, tym samym, staje się w istocie ukazaniem możliwości manipulacji, która to była celem działalności cenzorskiej. Podkreślona zostaje jednak, ogromna moc tekstu pisanego, jako możliwości sterowania czytelnikiem. Stąd też przede wszystkim opowiadanie „Errata” ukazuje niebezpieczeństwo cenzury, jako nie tylko ingerencji i kaleczenia utworów literackich, lecz przede wszystkim, konsekwencje takiej ingerencji, którą jest sterowanie odbiorcami i ich odczuciami, a to dopiero stanowi prawdziwe zagrożenie.