Inni wysłuchać mnie nie chcieli i niewinnego skazali na śmierć. Myśleli, że mogą przeciąć tę złotą nić – obawiam się, że są w błędzie! Przeciąć ten włosek może tylko ten, kto zawiesił na nim moje życie. Tak też odpowiedziałem Hegemonowi - bo to dobry człowiek, sprawił na mnie wrażenie mądrego, tylko błądzi nieustannie i nie może na swoją ścieżkę wrócić. Proponowałem mu, prosiłem, aby mnie wypuścił, bo widziałem, że chcą mnie zabić. Myślałem, że porozmawiam z nim, bo podczas tej krótkiej rozmowy przyszło mi do głowy kilka nowych myśli, które mogłyby mu się wydać interesującymi. Dobrze by nam się rozmawiało; on chce się rozwinąć, nauczyć. Ten dobry człowiek był zagubiony – i w tym mieście, którego nienawidził, i w tym świecie, który nienawidził jego.
Wierzę w dobro płynące z chęci człowieczych. Wierzę w samych ludzi, którzy tylko nie wiedzą, jak żyć. Nauczałem dobra, głosiłem prawdę - nikt nie chciał słuchać. Może i słuchał, ale nie sercem. Mam jednak nadzieję, że pojmą kiedyś. Ja dobrze im życzę …
Wiem, że prokurator teraz żałuje. Tak jak i wiedziałem, że boli go głowa i to tak, że małodusznie rozmyślał o śmierci. Nie starczało mu sił, by ze mną mówić, ale nawet, żeby na mnie patrzeć. Wiedziałem też, że marzy o tym tylko, aby nadszedł jego pies – jedyne stworzenie, do którego był zapewne przywiązany… Mówił, że to święta prawda, iż jest okrutnym potworem. Nie, myli się. Jest człowiekiem wielce zagubionym, gdyż nawet siebie nie rozumie.. Chciałbym mu pomóc, bo ma on jeszcze szansę na dobre życie. Widziałem w oczach jego, tak rozżarzonych bólem, że ciekaw jest mych słów i pragnie pojąć je. Prosił, bym powtórzył, com już mówił Judzie z Kiriatu, temu dobremu człowiekowi, który zaprosił mnie do swojego domu w Dolnym Mieście i podejmował tam. Łatwo i przyjemnie jest mówić prawdę, jednak nie zadowalała ona Prokuratora i nie dane jest mi wiedzieć, dlaczego. Bał się jej, zapewne. Bał się, że jego uszy, które usłyszą to, zdradzą jego samego… Hegemon żyje w okrutnej celi - ni okien na piękne słońce w niej nie ma, ni krat dla świeżego powietrza.
Choć dobry, Hegemon jest zagubiony i bezsilny, nie ma w sobie dość odwagi, by przeciwstawić słowa swoje Kajfaszowi i ludowi Jeruszalaim. Żałuję go, tak jak i on żałuje mnie. Wiem, że cierpi, bo postąpił wbrew sobie… Skazał niewinnego człowieka na śmierć i teraz pokutuje. Było dla mnie dużym zdziwieniem dowiedzenie się, że mam być stracony. Przeczuwałem, ale wierzyłem w tę cząstkę ludzi, tę w najgłębszym sercu, która odsunie ich od tej decyzji. Ale jednak nie, nie odstąpili.
Teraz umrzeć mam z obawą w sobie, której wyzbywałem się od początku. Czeka mnie lepsze życie, na pewno. Umieram, trzymając na barkach wyrok na niewinnego człowieka. Nie tłumaczę się, lecz trwam, ufając w dobroć ludzi i w ich łagodną naturę. Wiem, że nie jest łatwo żyć prawdą, ale nauczałem jej innych i nauczam jej siebie, nawet w tym ostatnim momencie…
Bracia, ludzie dobrzy – wybaczcie mi moje grzechy, uczynki, słowa i zaniedbanie. Pozwólcie mi przejść przez bramy miłości i ujrzeć to, co oczekuje od wieków, by wstąpić do serc waszych!
Przepraszam, gdyż bez celu żadnego raniłem nieświadomie…
I wybaczcie też innym, ja do nikogo urazy nie żywię – nie czas na to, nie to miejsce również. Nie mam ci za złe, Hegemonie, iż postąpiłeś, jak postąpiłeś. Wiem, że rozumiesz niesprawiedliwość swojego osądu i wyrzuty sumienia: chciałeś uchronić tego „obłąkanego filozofa”, niezwykłego lekarza. Powiem, iż to nie moje umiejętności ci ból odbierały, tylko wiara, która lekarstwem jest najlepszym. Nie mam też i tobie za złe, Judo z Kiriatu. Rozumiem, iż gubisz się w ścieżkach życia. Mało kto się nie gubi, lecz podążając za mną, doszedłbyś do bram dla każdego otwartych, padł w ramiona prawdziwej miłości i zobaczył, czego nie widziałeś…
Wybaczcie mi…
KOMENTARZ
Moja praca jest zapisem ostatnich przemyśleń Jeszui Ha-Nocri , które umieściłam w momencie, gdy Jeszua był już ukrzyżowany na Nagiej Górze, na początku swej męki (Michaił Bułhakow wspomina, iż po pierwszej godzinie zaczął omdlewać, a później stracił przytomność). Praca ma formę wewnętrznego monologu, który jest dla Jeszui podsumowaniem jego ostatnich dni oraz skromną spowiedzią (w której pokazuje, jak dobrym jest człowiekiem i jak powinno się umierać – ze spokojem na twarzy i otwartymi na świat ramionami). Jeszua Ha-Nocri jest wpierw bohaterem powieści Wolanda (dotyczącej wielkiego Poncjusza Piłata), później jedną z postaci powieści Mistrza, a na końcu śni się Iwanowi Bezdomnemu.
W przemyśleniach Jeszui można wyodrębnić kilka najistotniejszych aspektów, do których bohater powraca tuż przed śmiercią i które analizuje. Są to:
- nieporozumienia: jest to istotny temat, gdyż przez całe przesłuchanie - i do końca swojego życia - Jeszua był przekonany o tym, iż zaszła jakaś pomyłka i sprawa aresztowania oraz wydawania wyroku śmierci nie dotyczy jego, niewinnego włóczęgi. Jeszua nie jest świadomy, że jako indywiduum jest zagrożeniem dla tak uporządkowanego i kontrolowanego systemu społecznego jak ten w Jeruszalaim. Motyw nieporozumienia w kontekście winnej osoby świadczy o wewnętrznej naiwności bohatera. Podkreśla to fakt, iż ślepo wierzył, iż wśród tych wszystkich zbłądzonych ludzi jego nauki pełne metafor zostaną odebrane jednoznacznie oraz bez problemów z władzą;
- tchórzostwo: Jeszua uważa je za jedną z najgorszych ułomności ludzkich, w pewnym sensie gardzi nią. Chce dawać przykład, jak należy żyć, więc godnie przyjmuje wydany na siebie wyrok i umiera za dobro, prawdę i sprawiedliwość, w które bezgranicznie wierzy. Cierpliwie znosi los straceńca. Z tymże motywem jest połączony jego żal, potęgowany przez fakt, iż ludzie nie słuchają go tak, jak powinni. Jeszua, będąc bardzo otwartym, gdyż „na świecie są sami dobrzy ludzie”, nie może pojąć ich stanowiska, spojrzeć na sytuację z ich punktu widzenia;
- Hegemon (jest to funkcja, którą pełni, i zwrot, którego ze strachu i szacunku używa Jeszua; naprawdę nazywa się on Poncjusz Piłat): postać, która przerażała, ale i intrygowała Jeszuę, który widzi w nim postępującego wbrew sobie, mądrego i dobrego człowieka. Wierzy w niego i w możliwość jego przemiany. Właśnie ta wiara – i wpływ krótkiej rozmowy z czasu przesłuchania – sprawiają, iż Hegemon zaczyna rozróżniać dobro od zła – widać tu, jak duży wpływ na życie Piłata ma Jeszua, który czuje jakąś odrobinę sympatii do Hegemona. Możliwe też, że właśnie ta odrobina jest wynikiem przekonania, że nie ma złych ludzi.
- wiara: z jednej strony to Jeszua głosi nauki, więc jest przekonany co do prawdziwości swoich słów oraz pewności co do życia pośmiertnego, lecz z drugiej strony ma pewne obawy, boi się umierać. Stara się podnieść siebie na duchu.
Patrząc na całość tekstu widzimy, że zostały zastosowane zabiegi sprawiające, że praca naśladuje sposób formułowania zdań przez Jeszuę. Zastosowanie takich słów jak „dobrzy ludzie”, szyk słów w zdaniu oraz jego krótka i prosta budowa, wszystko to miało na celu naśladowanie języka Mistrza, który w tenże sposób prowadzi narrację w swoim dziele. Zastosowane wielokropki pokazują, jak Jeszua zamyśla się nad własnymi słowami, a wyliczenia mają na celu zwrócenie uwagi na konkretny temat.
Sam tekst jest przepełniony żalem i nadzieją. Joszua musi używać autosugestii, by się do czegoś przekonać. Nie ma wprost określonych emocji, lecz da się je wyczuć po ogólnej lekturze i stworzonym w tekście nastroju. Z początku w myślach panuje kompletny rozgardiasz, ale wraz z upływem czasu, myśli zaczynają być coraz bardziej uporządkowane. Pod koniec zaczyna prosić o wybaczenie, co zostało określiłam mianem spowiedzi.
Wybierając taką formę pracy, chciałam uzyskać jak najbardziej skondensowany sposób przekazu rozumowania Jeszui czytelnikowi. Uważam, że taki monolog wewnętrzny jest ważniejszy niż – przykładowo – niemożliwa rozmowa z Piłatem. Ponadto, wewnętrzny monolog ukazuje, że Jeszua czuł się niezrozumiany, więc mówił tylko sam do siebie.